"Od jakiegoś czasu nachodzą mnie różnego rodzaju zbereźne myśli, chociaż tego nie chcę. Niby są to moje myśli, jednak nie odczuwam ich jako swoje. Wygląda to tak, jakby powstał we mnie trzeci głos: pierwszy, to moje myśli płynące ze świadomości, drugi, równoległy głos pochodzi z podświadomości. Zazwyczaj na tym "kanale" leci jakaś melodia lub umysł prowadzi sobie jakieś rozważania, przemyślenia, których wynik trafia potem do świadomości. Teraz obserwuję w sobie wyraźnie trzeci głos, który wywołuje we mnie myśli zbereźne na każdym kroku. Dotyczą one spraw seksualnych bez względu na to, czy jest to mężczyzna, czy kobieta. Na przykład, gdy zobaczę jakiegoś mężczyznę (nawet księdza), zaraz nachodzą mnie myśli, aby mu obciągnąć, albo samemu dać się wyruchać. Podobne myśli mam z kobietami, nawet z matką, że posuwam je od tyłu, lub, że mi obciąga. Zawsze są to takie dziwne, czasami wręcz obrzydliwe myśli, które pojawiają się nie wiadomo skąd.
Jestem osobą wierzącą i takie myśli są dla mnie bardzo nieprzyzwoite. Moje modlitwy i prośby do Pana Boga nic nie dają i nie wiem już jak sobie z tym poradzić. Na koniec zaznaczam, że nie jestem ani gejem, ani erotomanem, a takie myśli nigdy wcześniej nie były moim udziałem. Proszę o jakąś radę, jak z tym walczyć.
Informacje uzupełniające:
Po uzyskaniu od Czytelnika uzupełniających informacji, okazało się, iż jest to osoba bardzo religijna, która postanowiła zadbać o swoją wiarę i rozwinąć ją w taki sposób, jak życzy sobie tego Pan Bóg. Od kilku lat zmienia więc swoje życie i próbuje zbliżać się do Pana Boga poprzez swoją wiarę i uczynki. Czytelnik zapewnia, że te myśli nie są częścią jego natury, że jest normalnym mężczyzną i zawsze brzydził się takimi praktykami. Chociaż tego nie chce, myśli te jednak pojawiają się.
Odpowiedź:
Podane przez Pana informacje świadczą niezbicie o tym, że doświadcza Pan tak zwanego demona lubieżności. Na tym etapie rozwoju duchowego to normalne zjawisko. Ponieważ zaangażował się Pan w swoją wiarę i zapragnął zbliżać się do Pana Boga w sposób realny, stąd też po tym pierwszym okresie wspierania Pana przez Boga, przyszedł czas na pierwsze próby. Jest to konieczne, aby móc poprowadzić Pana dalej, do bardziej zaawansowanych poziomów.
To opuszczenie przez Boga, o którym pisze Pan w liście, nie wynika z tego - jak Pan błędnie sądzi -, że Bóg pogniewał się na Pana, bo jest Pan zły, o czym mają świadczyć te lubieżne myśli. To wszystko jest częścią "planu", który każdy na tym etapie przechodzi. Pan Bóg musi w tym momencie ukryć się, aby przekonać się, czy ta Pana miłość i oddanie są prawdziwe. Każdy człowiek, gdy Bóg mu sprzyja, wychwala Go i wielbi. Dopiero wstrzymanie tej łaski weryfikuje wartość wiary danego człowieka. Słabi zniechęcą się i odpadną, osoby zdeterminowane, wręcz przeciwnie- zwiększą swoje zaangażowanie. Po to Pan Bóg między innymi chowa się, aby Go człowiek bardziej zapragnął i zapamiętale poszukiwał.
Co prawda nie pisze Pan o tym, jednak skoro doświadcza Pan demona lubieżności, oznacza to, że poprzednią próbę przeszedł Pan pomyślnie: Pomimo wszystkiego pozostał Pan przy Bogu. Co się tyczy tego demona, proszę się nie niepokoić, choć oczywiście trzeba się pilnować. Jest on spokojnym demonem, nie agresywnym. Jego zadaniem jest tylko uprzykrzyć Panu ten czas. Pan Bóg dozwala na jego działanie, aby przypomnieć człowiekowi, że musi zawsze uważać.
To, że doskonali się i rozwija swoją wiarę nie oznacza, że Szatan nie będzie próbował takiego człowieka zwieść. Ponieważ na tym etapie rozwoju daleko nam jeszcze do duchowej doskonałości, spotkanie z demonem wypala w naszej świadomości piętno, że zawsze powinniśmy pilnować się i kontrolować, bo Zło wchodzi w nas bardzo łatwo i -co ważne- niepostrzeżenie. Najlepiej robić sobie codziennie wieczorem taki rachunek sumienia, podsumowanie mijającego dnia: co zrobiłem, jak się zachowałem, co pomyślałem, co powiedziałem... Po analizie należy wyciągnąć z tego wnioski i to, co było złe lub nieodpowiednie poprawić, aby następnym razem nasze zachowanie było lepsze.
Polecane e-booki:
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz