Poniższy tekst jest odpowiedzią na zadane mi ostatnio pytanie natury bardziej duchowej niż religijnej.
Zadane pytanie:
Mówi się, że droga do Pana Boga jest bardzo trudna i wymaga wielu poświęceń. Moje pytanie brzmi: dlaczego, skoro Bóg jest miłością i kocha nas takimi, jacy jesteśmy?
Odpowiedź:
Rzeczywiście, Pan Bóg jest miłością i kocha nas nade wszystko. Jesteśmy Jego usynowionymi dziećmi, których od początku stworzył na Swój obraz i podobieństwo. Pan Bóg kocha nas takimi, jacy jesteśmy podobnie jak my kochamy swoje dzieci. Kochamy je, ale wymagamy od nich dobrego zachowania, nie pozwalamy, aby weszły nam na głowę. Za ich dobre zachowanie wynagradzamy, jesteśmy wobec nich bardziej szczodrzy, a za złe zachowanie karzemy i przestajemy być dla nich tak wyrozumiali, jak w pierwszym przypadku. Nasza miłość do nich nie zmienia się. Nadal są dla nas najważniejsi na świecie.
Będąc mądrzejszymi, chociażby z racji nabytego doświadczenia życiowego, musimy czasem postąpić wbrew woli dziecka, dla jego dobra. Dziecku może wydawać się, że jesteśmy źli, że nie kochamy je, ponieważ nie pozwalamy mu na wszystko, co chce, czasem karzemy, ale przecież robimy to dla jego dobra. Dostrzegamy to zło, które czyha na dziecko, chociaż ono samo je nie dostrzega. Musi nam po prostu zaufać.
Powyższy opis relacji rodzic-dziecko możemy teraz w całości zastosować do relacji Bóg-człowiek. Po to właśnie ustanowił dla nas prawa jakimi mamy kierować się w życiu i po to wysłał Swego Syna, aby pokazał, jak w praktyce życie w zgodzie z Bogiem ma wyglądać. Przecież Pan Bóg nie wymaga od nas niczego innego ponad to, co robił Pan Jezus. Wszystkie elementy duchowości, choćby i bardzo zaawansowane były przecież wpierw udziałem Jego. Jeżeli więc cierpimy lub jesteśmy niesłusznie oskarżeni, wiedzmy, że i Pan Jezus tego doświadczał. Robił to dla nas, dla naszego zbawienia. Teraz my mamy Go naśladować, mamy być tak doskonali jak On. Święta Faustyna pisze na ten temat tak: "Ojciec Niebieski o tyle dusze nasze uwielbi i uzna je, o ile będzie w nas widział podobieństwo do Syna Swego".
To, co Bóg nazywa grzesznością dotyczy prawie zawsze jednego tematu: zmiany swojej zwierzęcej natury (uzyskanej przez grzech pierworodny) w naturę duchową. Mamy się odnowić przed spotkaniem z Bogiem, bo w takim stanie, w jakim jesteśmy, nie jesteśmy godni przebywać w Niebie. Można to wytłumaczyć poprzez analogię: przecież my także nie dopuszczamy dziecka do posiłku prędzej, jak wpierw nie umyje rąk, kiedy wraca brudny z pola.
Chcąc zbliżać się do Pana Boga musimy być przede wszystkim "grzeczni", czyli żyć zgodnie z dekalogiem. Dziesięć Przykazań są podstawowym wyznacznikiem, jak mamy żyć, ale jest to dobre dla tzw. "bożych owieczek". Ci, którzy chcą bardziej zbliżyć się do Pana Boga muszą zrobić znacznie więcej. Tutaj dopiero pojawiają się schody. Nie tak trudno żyć nie kłamiąc, nie kradnąc itd. O wiele trudniej uduchowić się, walczyć ze swoją naturą, swoim "ja". Jeżeli Pan Jezus mówi, iż mamy zaprzeć się samego siebie, należy to rozumieć dosłownie. Nie tak łatwo jest przecież nastawić drugi policzek lub kochać swoich krzywdzicieli, a to musimy zrobić, chcąc uzyskać bliskość z Bogiem.
Na samym początku naszej drogi do Boga zadanie jest dosyć łatwe, ponieważ w tym okresie oczyszczamy się z łatwych do usunięcia elementów takich, jak kłamstwo, zazdrość itd. Są to elementy niezbyt mocno osadzone w naszym "ja", stąd też łatwo je usunąć. Cały proces przebiega sprawnie i daje dużo satysfakcji, zwłaszcza kiedy Pan Bóg wspiera nas w tym poprzez realną pomoc.
Polecane e-booki:
Zapoznaj się z innymi artykułami. Przejdź do zakładki Spis artykułów.